Drodzy Czytelnicy.
W marcu 2016 straciliśmy kontrolę nad blogiem. Po wielu miesiącach odzyskaliśmy dostęp do konta i wracamy do Was. Posty datowane między 03.3016 a 12.2017 to rekonstrukcja wydarzeń w tego okresu. Bieżące posty datowane są od 2018 roku.

Szukaj na tym blogu

piątek, 30 listopada 2012

Jak wygląda sytuacja dzieci w Kamerunie?

Od sierpnia 2012 rozpoczęliśmy program adopcyjny w Yaoundé, stolicy Kamerunu. Koszty nauki są tam dużo wyższe niż w innych rejonach kraju, stąd ogromna potrzeba uzyskania pomocy.
Misja w Yaoundé dopiero się tworzy. Placówka działa od października 2011 roku i pracują na niej trzy siostry dominikanki, w tym jedna Polka obecnie.

Sytuacja dzieci na miejscu jest bardzo trudna i żyją na skraju nędzy. rodziny przyjeżdżają do stolicy licząc na zarobek i godniejsze życie niż w wiejskich lepiankach, niestety rzeczywistość bardzo szybko ich weryfikuje. Niewykształceni, nie zdają sobie sprawy z kosztów utrzymania w stolicy. Mieszkają na niedokończonych budowach, w warunkach niebezpiecznych dla dzieciNie ma w rodzinach pieniędzy na choćby jeden posiłek ciepły dziennie, o przedszkolu czy szkole nie wspominając. Nawet jeśli dzieci pragną się uczyć, by nie podzielić losu rodziców, to bez pomocy rodzica Adopcyjnego nie jest to możliwe. O tej ciężkiej sytuacji głodujących dzieci pisze w swoim liście s.Alina (poniżej). Zdjęcia dzieci mamy głównie z konwentu i salki na misji, gdzie przychodzą dzieci po szkole by zrobić to czego nie mają w swoich domach. Konwent i misja to dla nich okazja na posiłek, czasem nawet deser, puzzle, oglądanie bajek czy programów na laptopie s.Aliny, wspólne gry, zabawy, korepetycje. Inny świat niż ten domowy i codzienny, nawet szkolny.

Mieszkają na budowach, czasowo udostępnionych

lub na obrzeżach miasta w chatach - tutaj Pauline i Christine przed domem

W domu poniżej mieszka 11 osób...

Tutaj śpi Pauline lat 5 i Christine lat 7

czwartek, 22 listopada 2012

Zajęcia pozaszkolne i rzeczywistość kameruńskich podopiecznych


"Jesli chodzi o zajecia dzieci to w ciagu tygodnia sa w szkole a po zajeciach w szkole 3 razy w tygodniu przychodza do nas na douczanie. Poza szkola swoje obowiazki najczesciej to: nanoszenie wody, umycie naczyn, zmycie podlogi, no i zrobienie prania, dziwczynki czesto musza pomagac przygotowac jedzenie i czuwac nad mlodszym rodzenstwem. 
A poniewaz w domach nie maja pradu ( nie wszyscy) o 18.15 zapada juz noc.
Jesli chodzi o zabawki to potrafia sie bawic kazda znaleziona rzecza.( np. stara opona) 
W soboty i niedziele ( czyli dni wolne od szkoly dzieciaki z podstawowki przychodza do nas ukladac puzle czy pograc w chinczyka, chlopcy natomiast biora pilke i ida pograc)
Sa po kolejnych sprawdzianach i nadal grupa 6 osob jest slaba dlatego musza wiecej pracowac by zaliczyc ten rok. Mam nadzieje ze zdolaja. s.Alina"